sailor moon vs. robin hood

Jak robaka rozgniotło mnie poczucie, że oto mam szczęście - że żyję. Obejrzałam kolejny już odcinek "Uwagi" (link do materiału) dedykowany tematyce hejtu. Jedna z bohaterek programu zdecydowała się na ten ostateczny krok, druga wciąż walczy wraz z rodzicami o godność, o człowieczeństwo, o prawo do normalnego chodzenia do szkoły i życia w społeczeństwie, które nie podda jej wiecznemu osądowi. I nie tylko, bo w programie mowa też o groźbach karalnych i totalnej bezkarności sprawców.

A przecież ja też tam byłam. Miałam czternaście i piętnaście lat. Mnie też wyzywano, dręczono, gnębiono, atakowano, obrażano, wyśmiewano. Brałam udział w bójce, tej jednej, ale dopiero w niej zrozumiałam, że należy o siebie walczyć. Bo mnie też urządzano z codzienności życia prawdziwe piekło, jakby tego domowego nie było dość. I ja też nie miałam do kogo się odezwać. Patrzyłam w oczy nauczycieli udających, że nic nie wiedzą. W drodze do szkoły modliłam się o raka, szybką śmierć. Byłam naiwna, nie wiedziałam, że Bóg nie spełnia takich modlitw. Po powrocie do domu rzucałam plecak i grałam w Simsy tworząc światy, w których jestem lubiana. Bardzo szybko nauczyłam się, że krzywda to słowo tak samo niewymierne jak miłość i że niezwykle łatwo pomylić jedno z drugim.

A potem poszłam do liceum, znalazłam swoich ludzi, weszłam w pierwszy poważniejszy związek i żyłam dalej, nie wiedząc jeszcze, że niczego nie da się zbudować na strachu przed samotnością. Dzisiaj w ogóle myślę, że samodzielne dochodzenie do wszystkiego może i brzmi dobrze w artykułach o samorozwoju, ale nie przekłada się na prawdziwe życie. Wszyscy w pewnym momencie potrzebujemy bowiem kogoś - rodzica, przyjaciela, którzy powiedzą nam: to ci nie służy, przemyśl to jeszcze raz. I może gdyby ktoś powiedział to nie tyle ofiarom, co sprawcom, życie tych pierwszych nadal by trwało.

Teraz, kiedy to wszystko dawno jest za mną, kiedy potrafię mówić wprost i nazywać rzeczy po imieniu, przychodzi ona i mówi o mnie "Robin Hood". A ona nie wie, że za empatią i chęcią pomocy stoi jedynie człowiek, który nie chce, by inni czuli się tak samo samotni w swoich zmaganiach, jak ona kiedyś. I że każda pomoc, której komukolwiek udzieliła jest kroplą oczyszczającą z przeszłości, która niemal ją zniszczyła.

Bo mnie się udało - przetrwać. Na mojej drodze stanęli ludzie, którzy wspomogli fundament, a później już sama budowałam siebie cząstka po cząstce. Chciałabym, aby wszystkie te dzieciaki miały te same możliwości. Chciałabym, aby miały z kim pogadać. 

I żeby były.




sailor moon

mamy po czternaście lat. ona modli się
o figurkę czarodziejki, ja modlę o raka

krwi albo kości, o śmierć we własnym
łóżku lub z dala, byle jak najszybciej

komiksy przypominają o dzieciństwie
blizny o życiu bez matek, ojców i braci

stawających w obronie. trzymamy się
za ręce, słońce przepala nasze palce

czarodziejka z księżyca obiecuje świat
pełen bezwarunkowej miłości


"Oversharing" FONT, Poznań 2025


Komentarze

  1. Każde pokolenie przechodzi przez swój magiel, ale mam wrażenie, że dziś jest on brutalniejszy, bo konsekwencje – jeśli w ogóle się zdarzają – przychodzą zbyt późno albo wcale. Byłam jedną z tych walczących matek, kiedy moja córka chodziła do gimnazjum. Potem trafiła do plastyka, gdzie miała szczęście – przyjazne środowisko, ludzie, wśród których mogła być sobą. Syn w PL w gimnazjum przeszedł gehennę, ale już tutaj bez takich tarć – może miał farta, a może po prostu był dla większości niewidzialny. Czasem to najbezpieczniejsza strategia przetrwania.

    A na studiach? Nie ma już przestrzeni na bycie ofiarą ani oprawcą. Nie ma czasu. System robi z nas tryby – albo idziesz, albo odpadasz. I choć jako matka oddychałam z ulgą, że moje dzieci wyszły z tego labiryntu w miarę całe, to wiem, że nie wszystkim się to udaje.

    Czytam Twoje słowa i bardzo je czuję. Ten moment, w którym dociera, że udało się przeżyć, nie powinien być końcowym celem, a jednak często tak wygląda młodość w świecie bez empatii. Dobrze, że jesteś. Że pomagasz. Że sięgasz ręką tam, skąd sama się cudem wydobyłaś. Dobrze, że mówisz: żeby były. 'Sailor Moon' staje się nie tylko symbolem dzieciństwa, ale też tęsknoty za miłością, która ocala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko istnieje problem z konsekwencjami, bo ten był zawsze, ale przede wszystkim ze skalą takiej przemocy. Dzisiaj wychodzi ona do internetu - pojawiają się fałszywe konta, publikuje się filmy ośmieszające lub zmodyfikowane za pomocą ai. Komentarz bywa szybszy od myśli, kiedyś mimo wszystko działo się to wolniej. Skala - zawsze powtarzam, że liczy się skala, punkt odniesienia.

      Wczorajszy temat podniósł we mnie alarm. Choć takich rozmów było wiele, odbyła się kolejna, by przypomnieć, że jestem. I - co wydaje mi się społecznie najważniejsze, aby przestrzec. Rodzice drżą na myśl o tym, że ich dziecko stanie się ofiarą. Wychowują je tak, by nią nie zostało i nie wiedzą jak zapobiec temu, by z rozbiegu nie stało się katem. Empatia - słowo klucz. Jeśli nie przyszła naturalnie, niech będzie choćby wyuczona. Bo te wrażliwe dzieci sobie poradzą, to praca z 'tymi drugimi' jest najtrudniejsza.

      Dziękuję za to, co napisałaś. Może mam szczęście, może nie - zależy jak na to patrzeć, że moja młodzież idzie przez świat spokojnie. A może to właśnie to wieczne wyczulenie na każdy, najmniejszy nawet aspekt czy zmianę. Nie sposób przeprowadzić wszystkich przez cały ten proces, ale jestem przekonana, że gdyby dorośli zaczęli od swojego gniazda, dałoby się uniknąć wielu tragedii.

      Usuń

Prześlij komentarz