Anna Musiał / Maria Czekańska - wywiad dla Śląskiej Strefy Gender
Maria Czekańska: Ostatnio gdzie się nie rozejrzę, widzę antologię wierszy Babińca Literackiego. Wiem z wielu źródeł, że była to przeogromna praca. Przede wszystkim jak się czujesz teraz, kiedy już antologia zagościła na wielu półkach?
Anna Musiał: Przede wszystkim odczuwam ogromną satysfakcję, że udało się doprowadzić ten projekt do końca. To była swoista sztafeta, począwszy od pierwotnego pomysłu, przez jego realizację, aż po wypuszczenie książki w świat. Sztafeta, w której brały udział redaktorki Babińca Literackiego, patron antologii Ireneusz Jagiełło i wydawca, Rafał T. Czachorowski. Jako redaktorka odpowiedzialna za cały projekt bardzo się cieszę, że mimo wielu perturbacji, możemy trzymać w dłoniach ten symboliczny rozdział polskiej poezji. Premiera, która miała miejsce 8 marca podczas Poznańskich Targów Książki była dopiero początkiem, każdego dnia na mediach społecznościowych mam okazję oglądać zdjęcia antologii, która gości w coraz większej ilości domów – nie tylko samych autorek, ale również najwierniejszych czytelników. Każdy taki element dzielenia się, komentowania i recenzowania jest niezwykle istotny, daje poczucie spełnienia nie tylko nam, autorkom i organizatorom, ale również swoisty certyfikat jakości wszystkim tym osobom, które jeszcze wahają się przed zakupieniem swojego egzemplarza.
![]() |
| fot. Anna Musiał / graf. ŚSG Anna Piwnicka |
MC: Jakie było największe wyzwanie w trakcie tworzenia antologii? Pomińmy już może sam fakt wybrania 111 wierszy z setek, bo o tym już mówiono dość sporo.
AM: Zdecydowanie największym wyzwaniem było porozumienie i pozyskanie zgód od poetek lub ich przedstawicieli. Zaczęłam od przygotowania dokumentów, które konsultowałam z zaprzyjaźnionym adwokatem, a następnie przystąpiłam do kontaktu. W przypadku niektórych autorek był to kontakt ze stowarzyszeniem literackim, a w przypadku ś.p. Kory z p. Kamilem Sipowiczem, który zresztą nie tylko od razu zgodził się na wykorzystanie tekstu, ale też bardzo przychylnie wypowiedział się o samej inicjatywie. Nie wszystkie poetki wyraziły zgodę na uczestnictwo, z innymi rozmowy były nieco utrudnione, ale szczęśliwie udało się doprowadzić antologię do finału.
Inną sprawą jest również to, że niektóre poetki wystosowały do redakcji Babińca niejakie pretensje, dlaczego ich wiersz nie znalazł się pośród opublikowanych. Niniejszym chciałabym podkreślić, że o wyborze nie decydowały sympatie i antypatie, a wyłącznie chęć zaprezentowania materiału spójnego pod kątem jakościowym, a jednocześnie zróżnicowanego tematycznie. Od początku zależało nam na wierszach mocnych i bezkompromisowych, podejmujących dyskusję na tematy trudne, czasem niewygodne. Antologia miała być i w tej odsłownie zdecydowanie jest taką pigułką, przeglądem trendów i tematyk środowiskowych, społecznych, niekiedy również typowo matczynych, o jakich dyskutowano na przestrzeni przynajmniej kilku ostatnich lat. O jakich – jako kobiety – chciałybyśmy móc publicznie dyskutować.
MC: Czy możesz powiedzieć, że jesteś w pełni zadowolona z antologii? Czy jest coś, co zrobiłabyś nieco inaczej?
AM: Jeśli chodzi o całokształt, jestem zadowolona nie tylko z samej merytorycznej zawartości, ale i bardzo usatysfakcjonowana wizualnym efektem końcowym, nad którym (po moim odejściu z Babińca Literackiego) pracowała głównie Joanna Fligiel oraz Rafał T. Czachorowski wraz z całą ekipą Fundacji Duży Format. Przyznaję, że miałam wgląd w każdy kolejny etap tych prac, dzięki czemu w dowolnym momencie mogłam zasugerować ewentualne poprawki. Jedyne, co chciałabym zrobić dziś nieco inaczej, to odjąć sobie odrobinę stresu, towarzyszącego mi przez cały proces składania tego zbioru. Wynikał on głównie z poczucia ogromnej odpowiedzialności i świadomości, że jest to ten rodzaj książki, w której nie ma miejsca na pomyłkę. Dziś, nabrawszy już nieco dystansu, uważam 111. Antologię Babińca Literackiego niejako za swoje kolejne, literackie dziecko i jestem niesamowicie wdzięczna, że mogłam brać udział w tym wyjątkowym projekcie.
MC: Zwróciłam uwagę na to, że jest to antologia stricte kobieca. Wiadomo, że poetki bardzo często w swoich wierszach traktują o nieco innych tematach z inną wrażliwością. Czy sądzisz, że wśród wierszy z antologii odnajdą się również mężczyźni?
AM: Babiniec Literacki od początku był inicjatywą, która miała opierać się na poezji pisanej przez kobiety, jednak w żadnym momencie nie spowodowało to sytuacji, w której zabrakłoby panów zarówno wśród czytelników, jak i komentujących publikacje na fanpage’u. Można wręcz powiedzieć, że był taki moment, iż wśród komentujących byli wyłącznie panowie. I wcale mnie to nie dziwi, w mojej ocenie wrażliwość nie ma płci, nie ogranicza jej tematyka i poezja z pewnością nie powinna być odbierana przez pryzmat tego, czy napisał ją on czy ona. Sądzę, że tak, jak kobiety odnajdują się doskonale w poezji mężczyzn, tak i mężczyźni odnajdą się w poezji kobiet. Kto wie, może dzięki antologii Babińca poznają nas od nieco innej strony?
MC: Czemu aktualnie jest istotne propagowanie kobiecej poezji? Czy za tym stoi jakiś mniej oczywisty cel?
AM: Nie uważam, by była to kwestia samej promocji poezji, ale raczej ogólnoświatowego trendu, według którego kobiety zaczynają domagać się swoich praw, zyskują swój własny głos i przestają się bać mówienia głośno o tym, co je bolało / boli nadal. Wydawać by się mogło, że w Polsce wolno nam wszystko, a jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w kwestii literackiej dopiero raczkujemy. Każdy zbiór poetycki, dotyczący wyłącznie poezji kobiet, to kolejna mila, jaką udaje się nam pokonać jako artystkom, poetkom, jako kobietom w ogóle. Gdybym tylko mogła, życzyłabym sobie więcej akcji literackich i publikacji opartych zarówno na wspólnocie, jak i na różnorodności płciowej. Mimo jednak feministycznych poglądów wciąż uważam, że jest to doskonały sposób na to, by móc uczyć się od siebie nawzajem – szacunku, zrozumienia, a także odwagi, jakże potrzebnej do pokonywania rozmaitych, życiowych barier.
MC: Skoro już jesteśmy przy kobiecej poezji – sama piszesz i wydałaś już kilka tomików. Czy była jakaś poetka, która okazała się być wyjątkową inspiracją i wzorcem dla Twojej twórczości?
AM: Z posiadaniem autorytetu literackiego jest trochę jak z ulubionym kolorem, zdaje się być obligatoryjny, tymczasem u mnie jest z tym na bakier. Być może wynika to z wrodzonej oporności na autorytatywność, a może z faktu, że bardzo nie lubię przejmowania retoryki, z którą sama do końca się nie utożsamiam. Kiedy zaczynałam, czytałam głównie wiersze mężczyzn, polskich i zagranicznych, dzisiaj z oczywistych względów ta tendencja mocno się odwróciła. Nie zmieniło się jednak to, że wciąż daleka jestem od hierarchizacji twórczości jakichkolwiek poetek i poetów.
MC: Skoro jesteśmy na łamach ŚSG pragnę zapytać Cię o kwestie nawiązujące do walki o równość płci. Co jest dla Ciebie najważniejsze w dyskursie o równouprawnieniu?
AM: Postawienie znaku równości między płciami zdaje się być oczywistym celem, jednak odnoszę czasem wrażenie, że ze strony czysto organizacyjnej, nie do końca dobrze rozegranym. W idealnym świecie powinniśmy mieć prawo do samostanowienia, wyrażania swoich uczuć oraz poglądów, do nie bycia ocenianym przez pryzmat płci, preferencji oraz zainteresowań. Do idealnego świata jednak nam daleko i na ten moment najważniejszym wydaje się być osiągnięcie akceptowalnego dla wszystkich porozumienia, dotyczącego przede wszystkim ustanowienia równości prawnej, płacowej oraz politycznej między kobietami a mężczyznami. Dopiero wówczas ustanawianie nowych praw bądź modyfikacja istniejących będzie miała nie tylko większy sens, ale i większą szansę na powodzenie, niż ma to miejsce dzisiaj.
MC: Możesz powiedzieć, co będzie ostatecznym determinantem, że równość płci została osiągnięta? Czy jest to Twoim zdaniem możliwe?
AM: Jeśli chcemy dokonać korekty w sposobie postrzegania rzeczywistości, w tym przypadku kwestii równości i różnorodności płci, nie wystarczy podzielić się na obóz kobiet i obóz mężczyzn. Tak jak w każdym innym przypadku dokonywania zmiany światopoglądowej, również prawnej, potrzebna jest zarówno świadomość, jak i współpraca społeczna i to chyba element, którego wciąż brakuje na naszym rodzimym podwórku. Osobiście wierzę, że satysfakcjonujące rozwiązanie jest możliwe do osiągnięcia – czy będzie to jednak równość sensu stricte? Polemizowałabym.
MC: Jako kobiety przeszłyśmy ogromną drogę walcząc o nasze prawa – od zeszłowiecznej emancypacji po teraźniejszą walkę np. ze slut-shamingiem i przemocą ekonomiczną. Wiele osób ma różne definicje feminizmu, więc, czym współcześnie jest dla Ciebie feminizm? Czy my – kobiety – potrafimy być ze sobą solidarne?
AM:
W mojej ocenie feminizm to przede wszystkim lojalność kobiet wobec kobiet.
Lojalność, na którą nie ma wpływu zarówno zróżnicowanie światopoglądowe i
upodobania, ani nawet wzajemna sympatia bądź antypatia. Niestety coraz częściej
i wyraźniej widzę, że walka o niezależność i prawo do samostanowienia obraca
się przeciw nam samym. Jako kobiety skupiamy się na ja i zapominamy o mówieniu my,
dzielimy się na małe grupy i grupetta, wyrywamy sobie z rąk osiągnięcia i
deprecjonujemy się nawzajem. Największym zagrożeniem dla lojalności jest w tym
momencie hipokryzja, a tej jako nie tylko kobiety, ale jako społeczeństwo, uczymy
się niezwykle szybko i łatwo. Cieszy mnie jednak, że w przypadku większych
inicjatyw, takich jak różnego rodzaju akcje, marsze, czy właśnie antologia
poezji, jesteśmy w stanie stanąć w jednym rzędzie i przekuć naszą pracę w coś
pięknego. Takich właśnie momentów życzyłabym sobie i nam wszystkim o wiele
częściej.
_
Dla Śląskiej Strefy Gender rozmawiały: Anna Musiał & Maria Czekańska

Komentarze
Prześlij komentarz