Trzeciego dnia wyzwania „8 wierszy w 8 dni” zostawiam Wam kawałek
„Pandemonium”. Choć patrząc z perspektywy lat nie uważam, by była to dobra
książka i rzadko do niej zaglądam, niektóre teksty towarzyszą mi w drodze i
wracają w najmniej spodziewanych momentach. Jak dzisiaj.
dzień trzeci
pod koniec dnia
składam się do lotu. za oknem tramwaj
rusza bez ostrzeżenia. podobno miłość leży na torach –
są chętni, tylko nikt nie odkrył źródła zasilania.
pod koniec dnia słońce wywołuje czasową ślepotę,
na horyzoncie śnieg szkicuje publiczną przestrzeń.
znów niosę w sobie meandry starej rzeki –
na obu jej brzegach włóczędzy rozbijają namioty.
z góry wyglądają jak kolorowe główki szpilek;
ruchomy obraz.
ludzie są tylko błyskiem, rzeka granicą, dom
przypomina o obowiązkach. wychodzę przed siebie
próbując oderwać stopy od podłoża, zamiast tego
czuję pustkę jak po opuszczeniu gniazda,
kiedy pisklę pierwszy raz zrywa się do lotu.
zostają wysuszone gałęzie, porzucone resztki;
człowiek rozbija się wtedy o wrażliwość
i jeżeli jest czymś, co koniecznie trzeba wypełnić,
to we mnie na pewno rośnie obca modlitwa;
piąte przykazanie.
- z tomu "Pandemonium", Eperons-Ostrogi 2015
Komentarze
Prześlij komentarz